Małgorzata Kowalewska
  alhenag63@gmail.com
banner
  • 24.07-10.08.2016

Serbia

Republika Serbii

(srb. Republika Srbija)

  • Dewiza: Tylko jedność ocali Serbów lub Tylko w jedności Serbów ratunek (srb. Samo sloga Srbina spasava)
  • Stolica: Belgrad
  • Język urzędowy: serbski
  • Hymn: Bože pravde (Sprawiedliwy Boże, od 8 listopada 2006r.)

28.07.2016 (czwartek)

Na granicy było kompletnie pusto i cicho. Kontrola przebiegła szybko, spokojnie.

Pierwsze spostrzeżenie - pustkowie. Drugie spostrzeżenie - śmieci palone na poboczach dróg. Trzecie spostrzeżenie - drogi proste, jakby wytyczone przy linijce, prawie wszędzie można jechać dość szybko. Pierwsze napotkane miasteczko było bardzo ładne i czyste. Zatrzymaliśmy się w sklepie, żeby kupić wodę.

Do Belgradu dojechaliśmy około 15-tej. Podjechaliśmy do hostelu Parliament. Czekała tam pani, zameldowała nas, a po chwili przyjechał jej mąż, który poprowadził nas na kwaterę. Mieliśmy do dyspozycji dwupokojowe, eleganckie mieszkanko. Zbulwersowała nas woda, kapiąca dość mocno z bojlera - straszliwe marnotrawstwo...

W kuchni na szafce Chłopacy znaleźli rakiję i kieliszki. Nie omieszkali poczęstować się, wystarczyło po dwa kieliszeczki na głowę...

Wszyscy po kolei wzięliśmy prysznic, przebraliśmy się i wyszliśmy zwiedzić wieczorny Belgrad, a przede wszystkim zjeść kolację.

Najpierw oczywiście, pytając przechodniów, udaliśmy się na słynną ulicę Skadarlija, która rzeczywiście okazała się wręcz magiczna. Mieści się przy niej mnóstwo knajpek, w prawie każdej przygrywa gościom zespół. Zatrzymaliśmy się w jednej z nich, popełniając błąd, bo wybraliśmy pierwszą z brzegu - ta akurat nam się spodobała, ale zapewne była jedną z najdroższych. Kolacja jednak była tak pyszna, że nie myśleliśmy o kosztach. Po posiłku zostaliśmy poczęstowani kieliszeczkiem rakiji.

Później przespacerowaliśmy się uliczką tam i z powrotem i usiedliśmy w pubie. Ja napiłam się kawy, pozostali uraczyli się piwem. Czas mijał bardzo przyjemnie, kiedy zorientowaliśmy się, że nikt z nas nie zapisał adresu kwatery, więc poszliśmy jej "szukać". Trochę to trwało, błądziliśmy wieczornymi uliczkami, ale w końcu znaleźliśmy miejsce, zanotowaliśmy adres i wróciliśmy "na miasto", tym razem kierując się na ulicę Knez Mihailova. Nie spodobało nam się tam, wobec tego przeszliśmy przez Plac Republiki, obejrzeliśmy pomnik Kniazia Michała i wróciliśmy na Skadarlija, żeby jeszcze czegoś się napić.

Późno wróciliśmy na nocleg i zmęczeni błogo zasnęliśmy.

29.07.2016 (piątek)

Wstaliśmy o 7-mej, zjedliśmy śniadanie, a o 8.30 ruszyliśmy w drogę.