01.02.2016 (poniedziałek)
Około 13.30 wylądowaliśmy w Warszawie. Witaj, Polsko...
Odebraliśmy bagaż i wyszliśmy przed lotnisko, gdzie już czekał na nas samochód, którym pojechaliśmy do domu...
Po...

Nie wszystkie ciekawe miejsca i momenty sfotografowałam. Dziś żałuję, że nie wyciągnęłam aparatu wtedy lub wtedy... Ponadto faktycznie mój aparat ma kiepski obiektyw i często nie obejmuje takiego pola, jakie chciałabym, stąd kilka zdjęć dodatkowych, pobranych z internetu. Nakręciliśmy też parę kilkuminutowych filmików, ale... bez dźwięku. Dopiero w domu, kiedy rzecz nie dała mi spokoju, sprawdziłam opcje aparatu i odkryłam, że domyślne ustawienia przewidują nagrywanie "nieme". Nigdy wcześniej nie nagrywałam niczego, więc nie przyszło mi do głowy sprawdzić. Szkoda...
Trudno, reszta pozostaje w mej pamięci. Zresztą, tak naprawdę ani żadne zdjęcie ani filmik nie oddadzą tego, co widziałam i najważniejszego, czyli po prostu "klimatu" Indii. To trzeba zobaczyć i przeżyć...
Indie to nie inny kraj, to inna planeta...
To powiedziała francuska Amerykanka w Varanasi i podpisuję się pod tym zdaniem w całości.
Ogólnie uważam wycieczkę za udaną pomimo zaistniałych trudności, choć kilka refleksji się nasuwa.
Gdybym dziś wyjeżdżała do Indii powtórnie, nie rezerwowałabym noclegów, bo hoteli jest tyle, że zawsze jakieś wolne miejsce do spania się znajdzie. Nie martwiłabym się rezerwacją przejazdów koleją, bo na miejscu okazało się, że pociągi wcale nie są takie zatłoczone, jak to przeczytałam w Internecie czy próbowano nam wmówić w biurze podróży w Delhi. Te wszystkie rezerwacje spowodowały tylko to, że musieliśmy zrezygnować ze zwiedzenia Orchhy i straciliśmy sporo pieniędzy. Gdyby nie one, po prostu na miejscu zweryfikowalibyśmy plan podróży. Ponadto, znając już co nieco miasta, zdecydowanie krócej o jeden dzień zaplanowałabym pobyt w Delhi i Mumbaju.
Nie brałabym ze sobą dużej ilości gotówki. Wiedziałam wprawdzie, że w Indiach zasadniczo bez problemu można wypłacić pieniądze, a nawet gdzieniegdzie płacić kartą, ale wydawało mi się, że posiadanie gotówki będzie "bezpieczniejsze". Błąd. Wymiana na miejscu dolarów na rupie nie zawsze była korzystna, ale nie mieliśmy przecież wyjścia, bo płacenie samymi dolarami jeszcze bardziej obciążyłoby portfel. Mateusz w dobrej wierze kazał mi kupić dolary w różnych nominałach, również bardzo niskich, a takie są wymieniane po niższym kursie. Nie wspominając już o tym, że zdecydowanie "popłynęliśmy" z kasą, ale to akurat wyniknęło z powodu perturbacji zdrowotnych. Już po powrocie do domu obliczyłam, że zabrakło nam prawie dokładnie tyle, ile straciliśmy na chorobie.
Od samego początku uważałabym na to, co jem i ile jem. Prawda jest taka, że w pierwszych dniach zachwyciliśmy się indyjskimi smakami, więc jedliśmy dużo, co prawdopodobnie przyczyniło się do "katastrofy". Na pewno też posłuchałabym rad bardziej doświadczonych w podróżowaniu po krajach azjatyckich i "odkażałabym się" codziennie kilkoma łykami mocnego alkoholu, bo to podobno w sprawach "żołądkowych" bardzo pomaga, a głowa nie boli...
Indie albo się kocha, albo nienawidzi...
Tak twierdzą doświadczeni podróżnicy. Ja nie jestem zdecydowana. Po ponad dwóch tygodniach pobytu w tym kraju nadal nie wiem, czy to tak cudowne i romantyczne miejsce, jak inni je opisują.
Indie to tygiel intensywnych barw i zapachów oraz wielu kultur, całkowicie odmiennych od znanych nam na co dzień. I to jest rzeczywiście fascynujące. Jednak przy bliższym poznaniu tracą mnóstwo ze swojego romantycznego charakteru z dwóch powodów: wszechobecnego brudu i śmieci oraz nachalności handlarzy wszelkiego pokroju, którzy w dodatku cały czas kombinują, jak "orżnąć" turystę. Przy tym cała gama pozytywnych wrażeń schodzi często na dalszy plan.
Nie jestem pewna, czy chciałabym odwiedzić ten kraj po raz drugi, ale nie zarzekam się... nigdy nie wiadomo, dokąd i dlaczego los człowieka rzuci... i przecież zostawiłam pieniążek w Taj Mahal...
Relacja jest dość szczegółowa, być może aż za bardzo, jednak pisałam ją dla siebie, by nie zapomnieć żadnej chwili...
Luty 2016r.
Dla własnej przyjemności i chęci poznania zebrałam trochę informacji o mieszkańcach Indii, ich religiach i obyczajach. Można się z nimi zapoznać tutaj.
Pisanie relacji zajęło mi dwa tygodnie, redagowanie "kompendium" - ponad miesiąc, a zyskując coraz szerszą wiedzę zaobserwowałam, że jednak Indie, a szerzej Azja, coraz bardziej mnie pociągają. Nie sądzę, bym pokochała ten kraj, ale postaram się, by miniona wycieczka nie była ostatnią w tamtym kierunku...
Marzec 2016r.