Małgorzata Kowalewska
  alhenag63@gmail.com
banner
  • Wielkie Księstwo Luksemburga

    4-6.08.2023

6.08.2023

Wstaliśmy dość wcześnie. Po lekkim śniadaniu, kawie i herbacie zapakowaliśmy bagaże do samochodu. Tym razem nie musieliśmy taszczyć bambetli daleko, ponieważ poprzedniego dnia dopisało nam szczęście. Po powrocie z Vianden Mateusz podjechał na ulicę, gdzie mieszkaliśmy i znaleźliśmy miejsce parkingowe jakieś 100m od naszej kwatery.

Tego dnia odwiedziliśmy w Księstwie jeszcze dwa zaplanowane miejsca. Jadąc do pierwszego zatrzymaliśmy się w lokalizacji, gdzie miał być piękny punkt widokowy. No był... ale po pierwsze - znajdował się na prywatnym terenie, po drugie - akurat zaczał padać deszczyk i w dodatku wiało tak, że prawie nam głowy pourywało na otwartej przestrzeni :) Niemniej zobaczyliśmy z oddali budowlę, do której zmierzaliśmy. Wycofaliśmy się stamtąd dość szybko, nieco zmartwieni, że pogoda nie dopisze, ale na szczęście obawy okazały się płonne, a przynajmniej nie było najgorzej.

Bourscheid

Dojechaliśmy do Bourscheid (lb. Buerschent). Zamek Bourscheid, z którego w większości pozostały starannie odrestaurowane ruiny, zwiedzaliśmy ponad godzinę. Znajdują się tam dyby, w które oczywiście nie omieszkałyśmy zakuć Mateusza :) W części zachowanej prawie w całości (ewentualnie dobudowanej) obejrzeliśmy m.in. wystawę fotografii zamku oraz makiety, ukazujące kolejne fazy jego rozwoju. Miejsce jest wynajmowane na uroczystości, co wyraźnie wskazywała pozostawiona karta z imionami pary młodej i listą gości :). Pogoda nie była najlepsza, ale dzięki temu mogliśmy spokojnie pochodzić, bo poza nami spotkaliśmy zaledwie kilka osób.

Clervaux

Clervaux (lb. Klierf) szczęśliwie udało nam się zaparkować samochód w dogodnym miejscu. Niestety, tego dnia coraz częściej popadywał deszcz, więc parasolki okazały się niezbędne. Najpierw Patrycja znalazła knajpkę, gdzie zjedliśmy pyszne kanapki. Niepojęte było to, że w lokalu zjawiła się para z dużym psem, który nie tylko w nim pozostał, ale nawet zaglądał za ladę :) I nikt, włącznie z obsługą, zupełnie nie przejmował się tym...

Zamek Clervaux był ostatnim na naszej liście. Nie wiedzieliśmy, że obejrzymy tam zdecydowanie więcej zamków luksemburskich, wprawdzie nie na "zywo", ale jednak. W części przeprojektowanych pomieszczeń zamkowych od 1970r. znajduje się Muzeum Modeli Zamków i Budowli Warownych Luksemburga (fr. Musée de Maquettes des Châteaux et Châteaux Forts de Luxembourg). Można w nim zobaczyć 22 makiety zamków (w tym dwie Zamku Vianden) wykonane w skali 1:100.

Głównym punktem wystawy jest diorama, pokazująca przebieg pierwszego starcia w ofensywie w Ardenach - bitwy pancernej o Clervaux, która niestety zakończyła się totalną katastrofą dla Amerykanów, choć w ostatecznym rozrachunku bilans całej operacji był wyjątkowo negatywny dla strony niemieckiej. "Dorama Clervs" jest uznawana na całym świecie za jeden z najbardziej niezwykłych modeli w skali 1:35. Wszystkie makiety były wspaniałe, ale diorama - pełna szczegółów, szczególików i "smaczków" - po prostu powaliła nas na kolana. Nasze zdjęcia nie są tak profesjonalne, jak na stronie internetowej, ale tak naprawdę żadne nie oddadzą wrażeń... Nie mogliśmy się stamtąd wyrwać.

W zamku mieści się również Muzeum Bitwy o Ardeny (fr. Musée de la Bataille des Ardennes), w którym ten historyczny moment II wojny światowej ilustrowany jest za pomocą autentycznych dokumentów, mundurów i broni, prezentowanych w gablotach, ale też w realistycznych scenkach. Mateusz nie byłby sobą, gdyby nie zaciągnął nas tam, ale wcale nie żałowałyśmy.

Jest też stała wystawa "Rodzina człowiecza", jedna z najważniejszych i najsłynniejszych wystaw w historii światowej fotografii, ale tą już sobie darowaliśmy.

Po wyjściu z zamku poszliśmy jeszcze obejrzeć z zewnątrz kościół świętych Kosmy i Damiana.

Ruszyliśmy do domu. Wycieczkę do Wielkiego Księstwa Luksemburga uznaliśmy za jedną z najbardziej udanych.

Wracając skorzystaliśmy z tego, że w Księstwie ceny paliwa są sporo niższe i Mateusz zatankował bak auta do pełna. Miejscowości graniczne Luksemburga są prawdziwym "eldorado" paliwowym dla turystów i nie tylko :)