14.08.2023 - Bokrijk
W następnym dniu wybraliśmy się na wycieczkę, którą uznałam za najlepszą spośród wszystkich wypraw w Krajach Beneluksu.
Bokrijk (nl. Provinciaal Domein Bokrijk) to olbrzymi kompleks parkowo - muzealny, położony w pobliżu miasta Genk, znany ze skansenu (nl. Openluchtmuseum, Muzeum na powietrzu), arboretum (ogród dendrologiczny, dendrarium - miejsce, w którym kolekcjonuje się drzewa i krzewy oraz zwykle prowadzi się badania nad nimi) i największego we Flandrii placu zabaw na świeżym powietrzu. My wybraliśmy się do skansenu.
Przy wejściu wraz z biletami otrzymaliśmy mapkę, która ułatwiła poruszanie się po terenie, a przede wszystkim pozwoliła rozpoznawać miejsca, przy których zresztą też znajdowały się tablice z opisami (w tym na szczęście po angielsku).
Najpierw przeszliśmy przez ogród ziołowy (nl. Kruidentuin). Skoro o roślinkach mowa - gdzieś po drodze znaleźliśmy nawet uprawę konopii indyjskich, oczywiście "bezpiecznych" :) (zawartość THC≤0,3%), wykorzystywanych kiedyś do produkcji lin.
Przez kilka godzin oglądaliśmy gospodarstwa i ich wnętrza, przedstawiające wiejskie życie w regionie, doświadczając historii z pierwszej ręki. W niektórych zabudowaniach byli "mieszkańcy", którzy prezentowali domowe, codzienne czynności, np. naprawę narzędzi czy produkcję lin. Niestety, spóźniliśmy się na wypiek chleba.
W jednym z domów, nazywanym Farma Bruegla, natknęliśmy się na wystawę, dotyczącą "bogatej" i "biednej" kuchni. Prezentacja została oparta o dwie ryciny XVI-wiecznego niderlandzkiego malarza Pietera Bruegla Starszego, nazywanego "chłopskim artystą" ze względu na tematykę jego obrazów. Elementy wystawy - siedem par obiektów z "kuchni biednej" i "kuchni bogatej" - wskazują kontrast pomiędzy chudym/biednym i grubym/bogatym w dawnych czasach, ale znalazła się tam także współczesna interaktywna instalacja, której celem jest refleksja nad sposobem odżywiania się. W czasach Pietera Bruegla Starszego słowo "chudy" było synonimem słowa "biedny", ale czy to samo oznacza w dzisiejszych czasach? A może istnieją inne możliwe znaczenia? Chudy = wysportowany, zdrowy? A czy hamburger, przykład dzisiejszej "tłustej" kuchni, oznacza "bogaty"? A może "tani"? Zdjęcia różnych potraw i napojów dają okazję do wyrażenia własnego zdania, jak wygląda obecnie "biedna" kuchnia poprzez wrzucenie do pojemnika drewnianych łyżeczek - im ich więcej, tym uboższe jedzenie... Przemyśleliśmy temat i dodaliśmy łyżeczki.
Na terenie skansenu są oczywiście punkty gastronomiczne, stylizowane na wiejskie karczmy. W jednej zatrzymaliśmy się na posiłek. Niestety, nie był najlepszy. Wprawdzie zupa nam smakowała, "uszła" nawet kiełbasa w zupie (coś w rodzaju polskiej parówki), ale już kanapki okazały się totalną porażką. W takim miejscu wypadałoby podać smaczny, wiejski chleb, najlepiej ze smalcem, ewentualnie plastrem pieczonego mięcha, a tymczasem dostaliśmy "marketowe" pieczywko z konserwową szynką. Ale piwko było niezłe :)
W muzealnym browarze, w którym co roku warzone jest piwo w historyczny sposób, obejrzeliśmy kotły warzelne i posmakowaliśmy lokalnego wyrobu. Później w innym przybytku usiedliśmy, żeby odpocząć od upału i uzupełnić płyny w organizmie.
W sklepie kupiłyśmy z Patrycją cudownie pachnące mydełka (miodowo - owocowo - ziołowe) i jak okazało się już w domu - równie świetnie pieniące się i myjące.
Nie brakuje też kapliczek i kościółków. W jednym z nich można posłuchać gromkiego kazania wikarego (nie słyszeliśmy :) lub raczej czegoś w tym rodzaju, bo przecież "ksiądz" to pracownik muzeum. Natomiast w kilku miejscach, nie tylko przy obiektach sakralnych, zauważyliśmy kamienne krzyże z różnymi inskrypcjami. Nie znaczyły wprawdzie rzeczywistych miejsc pochówku, ale i tak jakoś nabożnie je omijałam :)
Uczestniczyliśmy nawet w "lekcji" w wiejskiej szkole. Na samym wstępie pan nauczyciel poinstruował "uczniów", że kiedy on wchodzi, należy wstać, więc wyszedł i wszedł ponownie. Ten zwyczaj niestety zanikł już całkowicie, choć ja jeszcze go pamiętam :) Później pan opowiadał o tym, jak wyglądała szkoła wiejska i lekcje w dawnych czasach. Wprawdzie ja nie zrozumiałam prawie niczego, co nieco domyślałam się, a Mateusz trochę tłumaczył (w końcu uczył się języka niderlandzkiego), ale i tak było ciekawie, a nawet zabawnie. W starodawnych ławkach (pamiętam takie!) usiadły również osoby dorosłe, a jednej pani "oberwało się" za pomalowane paznokcie :)
Skansen jest świetnym miejscem dla dzieci. Po terenie jeżdżą konne wozy drabiniaste, przewożące turystów. Jest pomieszczenie, gdzie można wypożyczyć niderlandzie stroje ludowe i drewniane chodaki. Widzieliśmy dzieciaki w różnym wieku poprzebierane w starodawnym stylu. Szukając cienia trafiliśmy na "leśny" tor przeszkód, zasadniczo przeznaczony dla dzieci właśnie, ale Mateusz nie odmówił sobie przyjemności :) Tak samo obydwoje, tzn. Patrycja i Mateusz, zaszaleli na rowerach sprzed stu lat, a łatwo nie było...
W muzeum są dwa wiatraki. Jeden niestety zamknięty (w renowacji), ale drugi zwiedziliśmy. Na drzwiach wisiała kartka z takimi oto przysłowiami o młynach (tłumaczenie z translatora, oryginał rymowany):
Umiem tak zawiesić skrzydła,
aby złapać wiatr do użytku.
Uczynię go moim panem sługą,
który wykonuje dla mnie najcięższą pracę.
Życie młynarza jest dane przez Boga,
ale mielenie w nocy jest pomysłem diabła.
Mielisz, gdy wieje wiatr.
Zbierasz siano, gdy świeci słońce.
Kochasz, gdy tam jesteś.
Kiedy wiatr wieje
przez niebo i chmury,
wtedy ten krzyż się obróci.
Tak, nawet dla każdego.
Wielu grzeszników, którzy mieczem
zapłacili młynarzowi,
otrzymało taki cios,
że do dziś kręci im się w głowie.
Trafiliśmy też na coś w rodzaju wysepki. Okazało się, że to okop - miejsce mające chronić ludność wiejską przed niebezpieczeństwem.
Wszyscy "zakochaliśmy się" we wszechobecnych zwierzakach - kozach, osiołkach, owieczkach i kurkach, a Patysia dostała wręcz lekkiego "fijoła", fotografując króliczki :) Jednak najpiękniejszym przeżyciem był widok całego stada owiec, które przemaszerowało tuż przed nami. Kiedy stało się to po raz pierwszy, Patrycja była akurat w toalecie. Wiedzieliśmy, że będzie niepocieszona, więc Mateusz szybko nagrał filmik. Na szczęście kwadrans później, na wspomnianej "wysepce", to samo stado pojawiło się znowu tuż obok nas. Owieczki były pod opieką pani przewodnik i dwóch niesamowicie sprytnych piesków. Patrycja i Mateusz porozmawiali z panią kilka minut i dowiedzieli się, że to nie takie byle jakie psy, bo specjalnie szkolone na "pasterzy" (pani zresztą też).
Pomimo bardzo męczącego upału spędziliśmy w Bokrijk fantastyczny dzień. Nie dotarliśmy wprawdzie wszędzie, np. w ogóle do Starego Miasta, ale i tak zobaczyliśmy bardzo dużo. Wychodziliśmy nieco po czasie otwarcia, ale nie my jedni. Tak naprawdę skansen jest czynny do zachodu słońca, a przynajmniej na stronie internetowej podano, że tak długo można tam spacerować.
Nasza trasa w Bokrijk
Numerowanie obiektów na mapce nie jest zgodne z oryginalną mapką, wręczaną w Bokrijk (gdyby ktoś porównywał :) Ponumerowane są wprawdzie po kolei w poszczególnych sekcjach skansenu, ale wykaz zachowuje naszą trasę, a dokładniej kolejność zdjęć), stąd Kempen podzielone jest na dwie grupy, bo tam zaczęliśmy zwiedzanie i tam je zakończyliśmy. Dodałam też własne numerki :)
W wykazie na zielono oznaczone są obiekty, które sfotografowaliśmy i odwrotnie - w opisach zdjęć podane są "numerki" z wykazu (w nawiasach). "Czarne" numerki to obiekty, do których nie dotarliśmy.
Opisy są dość obszerne, jednak warto je przeczytać, bo dotyczą nie tylko samych obiektów, ale też pracy, codziennego życia i zwyczajów w dawnej niderlandzkiej wiosce. Zaczerpnęłam je ze strony internetowej skansenu. Sprawiło mi to sporo trudności, bo przecież języka nie znam, translatory nie zawsze dają radę, a próby przetłumaczenia niektórych idiomów wprowadzały mnie co najmniej w zakłopotanie, żeby nie powiedzieć osłupienie i rozbawienie czasami :). Np. dość długo nie mogłam się zorientować, co oznacza wyraz secreet w podanych kontekstach. W końcu udało mi się ustalić, że po prostu chodzi o... wychodek :)
Kliknięcie w "kółeczko foto" otworzy galerię zdjęć.
Kliknięcie w nazwę obiektu otworzy okienko z jego opisem.
- Start
- Ogrodzenie z Kerkom
- Kamienny krzyż z Hasselt
- Wiatrak z Mol-Millegem
- Ogród ziołowy (nl. Kruidentuin)
- Gospodarstwo z Houthalen-Helchteren
- Sklep z linami z St.Pieters-Lille
- Młyn olejowy z Ellikom
- Gospodarstwo z Meeuwen
- Budynek z Schoot w Tessenderlo
- Owczarnia z Neerpelt/Herent-Betteboshoef
- Kuźnia z Neeroeteren
- Farma Bruegla
- Stodoła z Mol-Sluis z XVIIIw.
- Ława radnych
- Gospodarstwo z Heist-op-den-Berg
- Budynek mieszkalny z Herenthout
- Drewniany krzyż z Kaulille
- Plebania z Schriek
- Stodoła z Mol-Zelm
- Budynek z Eksel
- Piekarnia z Eksel
- Stodoła z Lommel-Kattenbos
- Farma Wellensa
- Kapliczka polowa z Lummen-Lindekensveld
- Chata piwniczna
- Kościół z Erpekom pw. św. Huberta, patrona myśliwych
- Pręgierz
- Gospoda z Lier
- Gospodarstwo z Wortel
- Kamień graniczny z Hasselt
- Stojąca huśtawka z Booischot
- Szubienica
- Kamienny krzyż z Veulen
- Kapliczka filarowa z Brustem
- Browar z Diepenbeek
- Budynek mieszkalny z Kortessem
- Gospodarstwo z St.Martens-Voeren
- Kamienny krzyż z Diepenbeek
- Kapliczka polowa z Kortessem
- Kamień graniczny z Zepperen
- Kapliczka filarowa z Klein-Gelmen
- Dom poboru opłat z Gelinden
- Budynek bramny z Heers
- Umywalnia z Metsteren
- Gospodarstwo z Klein-Hoeselt
- Kamienny krzyż z Velm
- Kamień graniczny z Beverst
- Dom robotników rolnych z Kortessem
- Gospodarstwo z Beverst
- Gospodarstwo z Ulbeek
- Kościół z Zepperen
- Szkoła wiejska z Hoeselt
- Budynek z Diepenbeek
- Kaplica z Metsteren
- Wiatrak z Schulen
- Gospodarstwo z Sint-Truiden
- Podstawa wieży gołębnika z Eppegem
- Lata Sześćdziesiąte